Pisałam już o mojej słabości do domowych ciasteczek. Pierniczki piekę tylko na Święta Bożego Narodzenia. Zapoczątkowałam tę tradycję dwa lata temu. Dotychczas ozdabiałam je sama, w tym roku też, z tym, że moim poczynaniom przyglądał się mój prawie roczny synek. Kto wiem może w przyszłym roku sam będzie chciał się przyłączyć (w tym już próbował :)). Wiem na pewno, że ozdabianie pierniczków będzie taką naszą rodziną tradycją.
Składniki:
1/4 szklanka miodu
5 łyżek miękkiego masła
1/2 szklanki cukru pudru
1 jajko
2 i 1/4 szklanka mąki
1 łyżeczka sody
1 łyżeczka przyprawy do piernika
1 łyżeczka cynamonu
1 łyżeczka skórki pomarańczowej
1. Wszystkie składniki mieszamy na stolnicy. Jeśli miód nie jest płynny to podgrzewamy go w kąpieli wodnej.
2. Zagniatamy ciasto.
3. Wkładamy do lodówki na ok. 30 - 40 minut.
4. Dzielimy na części i każdą część wałkujemy na grubość ok. 1 - 1,5 cm.
5. Nagrzewamy piekarnik do 180 stopni.
6. Pieczemy ok. 10 minut na lekko brązowy kolor.
7. Po wystygnięciu ozdabiamy.
Czym ozdabiamy:
- lukier: jedno białko roztrzepujemy z cukrem pudrem (im więcej cukru tym gęstszy lukier),
- polewa czekoladowa: gorzką czekoladę roztapiamy w łaźni wodnej,
- inne polewy: tym razem zastosowałam gotową polewę krówkową.
A to pierniczki po ozdobieniu:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz