Mój mąż w tym roku na rocznicę ślubu zrobił mi podwójną
niespodziankę. Raz, że załatwił opiekę dla naszych dzieci i to taką, że nie
musiałam co chwilę zastanawiać się co zastanę po powrocie. A dwa, że zabrał mnie w niezwykle czarujące miejsce, o
którego istnieniu, ja, jako matka dzieciom, obecnie kursująca między placami
zabaw, butkami z goframi w zoo, ewentualnie kawiarniami dla dzieci, gdzie
nikogo nie szokuje kruszenie na stole, obok stołu i pod krzesłem, nie miałam zielone pojęcia. Ok, mogłam
wprawdzie śledzić doniesienia z rynku restauracyjnego, ale akurat te są na dnie
listy moich priorytetów. To miejsce to „OPASŁY TOM”, restauracja, która z zewnątrz wygląda na niepozorną, w środku serwuje prawdziwe
cuda. Ja bynajmniej smakowo czułam się rozpieszczona przy
każdym kęsie. Zachęcona tym co tam spróbowałam, postanowiłam sama w domu, ufając swoim zmysłom smaku i węchu, odtworzyć hit tego wyjścia dla mnie, czyli krem z kalarepki. Byłoby to
kłamstwem, że wyszedł mi identyczny, bo nie wyszedł, ale i tak jestem
zadowolona ze jego smaku i moja córcia też. Wcinała, aż miło. Być może powodem
braku tak spektakularnego sukcesu była moja droga na skróty, bo w oryginalnym
przepisie było pesto z rzodkiewki i rukwi wodnej, ale to pominęłam z racji tego,
że „gdzie do cholery można kupić rukiew wodną i jak ona wygląda?".
Składniki:
1 por
2 duże kalarepki
sól
pieprz
cukier
1 l wody
oliwa
1. Pora kroimy w plastry, podsmażamy na rozgrzanej na patelni oliwie, do czasu aż lekko się przyrumieni (pilnujemy, żeby się nie przypalił, bo będzie gorzki smak).
2. Kalarepkę obieramy i kroimy w kostkę. Wrzucamy do garnka, dodajemy pora, zalewamy ok. 1 l gorącej wody. Gotujemy około 30 minut, aż kalarepka, będzie całkiem miękka.
3. Mieszamy za pomocą blendera i doprawiamy solą, pieprzem i cukrem.
kalarepę uwielbiam, a to świetny sposób na jej wykorzystanie!
OdpowiedzUsuńŚwietnie wygląda ten krem <3
OdpowiedzUsuńnie pomyślałabym o takim zastosowaniu kalarepy, bardzo ciekawe!
OdpowiedzUsuń